Jak zaczęła się moja historia?

 

Jako małe dziecko bardzo lubiłem muzykę. Tańczyłem do wielu piosenek. Moja mama opowiada często, że moją ulubioną piosenką były "Czerwone Korale". Jako kilkuletni chłopiec podobno kręciłem się w koło. Raz szybciej, raz wolniej, w rytm muzyki bo jak wiemy ta piosenka ma zmienne tempo. W dzieciństwie ogólnie byłem dość zamkniętym dzieckiem. Za wiele się nie zmieniło 😁.

 

Nasz pierwszy dom był bardzo mały, w sumie można powiedzieć mieszkanie, całe 34 metry kwadratowe, kuchnia, pokój, łazienka, więc z braku swojego pokoju jako małe dziecko wymyśliłem sobie, że moim pokojem będzie takie wieelkie drewniane pudło, które zrobił mój tata. Ogólnie w tym pudle były zabawki, pełno zabawek, wiec stąd było to moje ulubione miejsce w domu 😁.

 

Potem podstawówka i pierwsze publiczne występy. Jako taki "najpierwsiejszy" uznaję Komunię Świętą, zaśpiewałem tam psalm. Jak to ja zawsze z jakimś przebojem hahaha. Mikrofon miałem nie dość, że oddalony od ust o kilometr to dodatkowo miałem go po lewej stronie twarzy - jakbym to śpiewał uchem 😁

Po drodze jakieś akademie szkolne. Niezliczona ich ilość. W międzyczasie pamiętam chodziłem na lekcję zespołu wokalnego przy Domie Kultury w Rawie Mazowieckiej do pani Danuty 😊 Trochę nas tam było. 

 

No i wreszcie przyszedł rok 2008. Początkowo do Szkoły Muzycznej miała pójść tylko moja siostra ale koniec końców tak zachwyciłem komisję egzaminującą, że i mnie przesłuchano. Ogólnie chciałem iść na fortepian ale pan Dyrektor Szkoły powiedział, że jestem za stary. Po tym fakcie mój pierwszy profesor od instrumentu zaprowadził mnie do swojej sali i pokazał instrument leżący na podłodze w futerale. To była waltornia. Pan Marian Chmielewski zapytał czy mi się ona podoba, a ja jako dziecko, które baardzo się wstydziło powiedziałem, że tak, pomimo innych wewnętrznych emocji. Nawet gdyby mi się nie podobał to i tak powiedziałbym "tak" 😁 Z biegiem czasu pokochałem ten instrument. 10 lat minęło jak z bicza strzelił. Nigdy nie sądziłem, że ta szkoła się skończy, tak bardzo się z nią zżyłem a wspominać jest co. Wiele koncertów, audycji, występów czy to wokalnych, czy to na waltorni, czy nawet aktorsko. To był niesamowity czas w moim życiu. 

 

W 2010 roku pierwszy raz wystąpiłem na scenie. Było to podczas Skierniewickiego Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw. Zaśpiewałem wtedy piosenkę Kuby Molędy i Ewy Farnej "Nie zmieniajmy nic". Jakoś dobrze nie wspominam tego występu. Były problemy z mikrofonem, sprzęgał się niesamowicie, ja też za pięknie tego nie zaśpiewałem ale jak to mówią "pierwsze koty za płoty". I tak jest do tej pory, koncerty, wywiady, gazety :D 

 

Staram się spełniać muzycznie. Uczę dzieci śpiewu, gram w orkiestrach, tworzę swoją muzykę, nagrywam oraz uczę j. angielskiego w Szkole Językowej. 

 

W 2017 roku dołączyłem do zespołu wokalnego Voice Ekipa prowadzonego przez Anetę Figiel. Mamy na koncie już kilka koncertów a nawet support przed Mietkiem Szcześniakiem czy występ na głównej scenie podczas 41. SŚKOiW. 

 

Plany na przyszłość? 

 

Utrzymywać się z muzyki. 

Pragnę wydać swoją muzykę i dostać się do wytwórni muzycznej. Planów jest wiele ale głównie wiążą się one z marzeniami tj. bycie wokalistą, mieć wiele koncertów na wielkich scenach świata. Dla jednych mogą one wydać się trywialne ale ja naprawdę o tym marzę i zrobię to :) 

 

 

Wasz,

Artur